Wczoraj, wracając z pracy, postanowiłem wstąpić do Tesco celem zakupu mojego ulubionego środka piorącego, który akurat mi się skończył. Z zamiaru tego zrezygnowałem gdy okazało się, że mimo późnej pory musiałbym czekać w kolejce do kasy dobre kilkadziesiąt minut. Z jednej strony powinienem być wdzięczny miłościwie nam panującym za to, że uchronili mnie przed pogwałceniem prawa naturalnego praniem w dzień świąteczny. Z drugiej jednak strony przyczynili się oni do pogłębienia nadchodzącej katastrofy demograficznej – nietrudno wyobrazić sobie, ilu młodych Polaków mogłoby zostać poczętych ostatniej nocy, gdyby ich rodzice nie musieli stać o godzinie 23 w gigantycznych kolejkach. Politycy próbujący wprowadzić zakaz handlu obowiązujący co kilka dni będą mieli na sumieniu masy niepoczętych dusz i szybszy upadek Narodu.